Była gwiazda Barcelony – Dani Alves – wiosną poprzedniego roku został skazany na prawie pięcioletnią odsiadkę za gwałt na młodej kobiecie. Oskarżony do tej pory przebywał w ośrodku w Barcelonie, ale 20 marca na jaw wyszły zaskakujące informacje. Na ostateczny wyrok Alves poczeka bowiem... na wolności.
40-latek kilka tygodni temu usłyszał nieprawomocny wyrok za gwałt na 23-latce. Były piłkarz Barcelony został skazany na cztery i pół roku więzienia, ale apelację do Sądu Najwyższego złożyła prokuratura oraz obrońcy klienta.
Niemalże cały ostatni rok Alves spędził w ośrodku Brains 2 w Barcelonie, gdzie czekał na ogłoszenie wyroku. Wielokrotnie starał się o zwolnienie z miejsca zamknięcia jeszcze przed procesem sądowym. Teraz nadszedł przełom, bowiem według hiszpańskich mediów Brazylijczyk wpłacił milion euro kaucji i na rozstrzygnięcia sprawy poczeka na wolności.
Według źródeł informacji "La Vanguardii", oskarżony zwrócił się z prośbą o wpłacenie kaucji do... ojca Neymara. Piłkarz Al-Hilal już wcześniej pomagał Alvesowi, płacąc 150 tysięcy odszkodowania dla poszkodowanej.
Oprócz wpłacenia kaucji sportowiec jest zobowiązany do oddania brazylijskiego i hiszpańskiego paszportu. Nie może także opuszczać Hiszpanii i raz w tygodniu musi stawiać się w Sądzie Okręgowym w Barcelonie. Dodatkowo, zabroniono mu zbliżać się do ofiary na odległość mniejszą niż jeden kilometr.